Nie rozważałem napisania postu na temat sensu życia, ale powtarzające się ostatnio interakcje i przygnębiające ujęcie kilku dystopijnych powieści post-scarcity zmusiły mnie do wyrażenia moich myśli.
Nihilizm
Otrzymywałem wiadomości takie jak poniższa:
„Czytam twojego bloga od jakiegoś czasu i uwielbiam to, że masz oryginalne pomysły zamiast recyklingu mainstreamowych, „normalnych” wypowiedzi.
Chciałem zapytać: co motywuje cię do robienia wszystkiego, co robisz? Czy wierzysz w uniwersalny sens lub cel życia? Jak przezwyciężyć nihilizm i zachować optymizm co do przyszłości ludzkości?
Wreszcie, czy uważasz, że wszechświat i gatunek ludzki są skazane na ostateczną zagładę, czy też istnieje możliwość ucieczki?”.
Wielu najmądrzejszych ludzi, jakich znam, cierpi na skrajny niepokój egzystencjalny. Rozpaczają, że za 1000 lat żadne z ich osiągnięć nie będzie miało znaczenia. Za miliard lat Aleksander, Cezar, Napoleon, Da Vinci, Szekspir, Mozart i Jezus zostaną zapomniani, biorąc pod uwagę, jak inna będzie ludzkość, nawet w mało prawdopodobnym scenariuszu, że nadal istnieje w sposób, który moglibyśmy nawet zacząć rozpoznawać lub rozumieć. Ostatecznie, jeśli wszechświat nadal będzie się rozszerzał, jak oczekują tego fizycy, wszystko zniknie wraz z ostateczną śmiercią cieplną wszechświata. Po co robić cokolwiek, skoro ostatecznie nic nie ma znaczenia?
Większość powieści post-scarcity, w których wszyscy stajemy się nieśmiertelnymi, wszechmocnymi bogami, popada w nihilizm. Twierdzą, że nic nie znaczy, jeśli nie trzeba na to pracować, a ludzie tracą radość życia i powód do życia.
Nieoczekiwane duchowe przebudzenie
Jeszcze 10 lat temu uważałbym się za racjonalnego agnostyka. Jako ekonomista i matematyk z wysokim IQ, ceniłem rozsądek ponad wszystko inne i byłem poza sceptycyzmem wobec religii i duchowości. Wszystko zaczęło się fatalnego dnia w maju 2015 roku. W tym momencie prowadziłem bogate, udane życie pełne miłości, wdzięczności i optymizmu. To mój domyślny stan bycia, który, jak zdaję sobie sprawę, nie jest powszechny. Byłem bardzo wysportowany. Nie piłem, nie paliłem i nigdy nie brałem narkotyków.
Mój dobry przyjaciel powiedział, że przynajmniej raz w życiu powinienem doświadczyć celowego otwarcia serca: małego, bezpiecznego, wygodnego, cichego i intymnego otoczenia, w którym ceremonialnie przyjmujemy czyste MDMA jako otwieracz serca.
Normalnie nigdy nie zgodziłbym się na coś takiego. Mój intelekt i sposób myślenia to moje przewagi komparatywne w życiu. Nigdy nie chciałbym ich narażać. Poza tym dorastałem na reklamach Nancy Reagan z jajkami do smażenia mówiącymi: „To jest twój mózg na narkotykach. Po prostu powiedz „nie” narkotykom”.
Nie jestem pewien, co zmusiło mnie do powiedzenia „tak” na coś, na co normalnie nigdy w życiu bym się nie zgodził. Być może była to osoba, która o to poprosiła. Być może chodziło o to, że byłem w okresie zmian i zastanawiałem się, co robić dalej. Bez względu na powód, powiedziałem dlaczego nie i wszedłem bez żadnych oczekiwań.
Stało się coś pięknego i magicznego. Ogarnęło mnie uczucie nieskończonej miłości. Wypełniłem się miłością. Czułem miłość do siebie, do moich przyjaciół, do mojej rodziny, do całej ludzkości. W głębi duszy czułem, że tkanką wszechświata jest bezwarunkowa miłość. Piękne było to, że uczucie to utrzymywało się przez wiele tygodni, a leżące u jego podstaw poczucie, że wszechświat jest stworzony z miłości, nie opuściło mnie do dziś, 10 lat później.

To doświadczenie pośrednio doprowadziło mnie do studiowania Tantry, której praktyki medytacyjne sprawiły, że poczułam się uduchowiona. Zagłębiłem się w króliczą norę Tantry, studiując różne modalności, jej historię i ostatecznie tworząc własną wersję, która zawiera różne techniki taoistyczne. Zauważ, że używam różnych technik tantrycznych i taoistycznych, zamiast trzymać się filozoficznych przekonań wyznawanych przez praktyków takich jak Mantak Chia.
Moje osobiste nawyki zdrowotne nauczyły mnie już, że wiele ogólnie przyjętych dogmatów dotyczących zdrowia i długowieczności było błędnych: „jeden kieliszek czerwonego wina dziennie jest dla ciebie dobry”, „śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia”, „tłuszcz jest zły”, „sól jest zła”. Jest to tak dalekie od diety, która działa dla mnie, że skłoniło mnie to do zakwestionowania ogólnie przyjętej mądrości. Jestem na diecie wysokobiałkowej, niskowęglowodanowej, zdrowej diecie tłuszczowej z jak najmniejszą ilością przetworzonej żywności. Pomijam śniadania. Poszczę z przerwami kilka razy w tygodniu, ale nie w pełnym wymiarze godzin, aby się do tego nie przyzwyczaić. Prawie nie spożywam alkoholu (tylko kilka razy w roku w celach uroczystych) i mam wysokie spożycie soli, biorąc pod uwagę ponad 10 godzin tygodniowo, które zwykle ćwiczę.
Doświadczenie z MDMA skłoniło mnie również do zakwestionowania ogólnie przyjętej wiedzy na temat narkotyków, więc zacząłem prowadzić podstawowe badania nad różnymi substancjami, aby zrozumieć, czy któreś z nich mogą być interesujące do wypróbowania w moich trwających badaniach nad zrozumieniem natury rzeczywistości. W ten sposób poszedłem w ślady Aldousa Huxleya. Przeczytałem Drzwi percepcji. Natknąłem się również na artykuł Michaela Pollana z New Yorkera z 2015 roku The Trip Treatment, który posłużył za podstawę jego książki Jak zmienić swój umysł. Po wielu dalszych badaniach doszedłem do znacznie bardziej zniuansowanej perspektywy. Byłem zszokowany, że wiele najgorszych narkotyków, takich jak alkohol, który jest dosłowną trucizną, tytoń i cukier, jest legalnych, podczas gdy niektóre, takie jak psylocybina i LSD (zwane także kwasem), które nie uzależniają, nie są toksyczne, nie powodują kaca i mogą być przydatne zarówno w terapii, jak i w odczuwaniu transcendencji, nie są.
Po przyjrzeniu się neurotoksyczności, uzależnieniu i innym atrybutom doszedłem do wniosku, że zasadniczo nigdy nie powinienem pić alkoholu ani spożywać tytoniu, ograniczać cukru, nigdy nie brać żadnych opiatów, kokainy i prawie wszystkich innych klas narkotyków, w tym marihuany i ketaminy (chociaż te dwa mogą być stosowane terapeutycznie), ale wypróbować psylocybinę i LSD oraz rozważyć ayahuaskę.
Psylocybina może być skuteczna w leczeniu depresji, biorąc pod uwagę ograniczenia SSRI. Niszczą one radość życia, obniżają libido i nie działają na wszystkich. Ponadto trzeba je przyjmować. One cię nie wyleczą. To powiedziawszy, nie podszedłem do tego z zamiarem wyleczenia traumy, biorąc pod uwagę, jak szczęśliwe i pełne było i jest moje życie. Podszedłem do tego bardziej z otwartym umysłem i ciekawością, aby spróbować rozwikłać naturę rzeczywistości.
Na początku doświadczyłem obu w małym, ceremonialnym, intymnym kontekście, ale w lekkich dawkach – psychoaktywnych, ale nie w dawce heroicznej z całkowitą śmiercią ego. Te doświadczenia były magiczne. Czułem niezwykłe poczucie jedności ze wszystkimi wokół mnie i ze wszystkim. Twoje zmysły są wyostrzone. Wydaje się, że można zobaczyć przestrzeń między atomami i zacząć widzieć oddech stałych powierzchni. Można zobaczyć każdą gwiazdę na niebie. Stajesz się pochłonięty teraźniejszością, przestajesz brać wszystko tak poważnie i zaczynasz dostrzegać radość i humor w każdej chwili. Za każdym razem śmieję się tak niesamowicie mocno i niekontrolowanie, że następnego dnia boli mnie szczęka.
Śmierć ego
Moja pierwsza głęboka podróż wydarzyła się przypadkowo. Byłem na Burning Manie i wykonałem debiutancki ruch, prosząc przyjaciela o umieszczenie kropli kwasu pod moim językiem. Prawidłowym ruchem jest oczywiście umieszczenie go na dłoni i polizanie go, ale lubię ceremonię dawania go sobie nawzajem. Ponieważ kropla nie chciała wypłynąć, nacisnęła natarczywie na butelkę i duża nieznana ilość kropli spadła pod mój język.
Uwielbiam robić kwas na Burning Man, przypadkowo jeżdżąc na rowerze i sprawdzając, dokąd zaprowadzi mnie noc. Jestem pod wrażeniem ludzkiej kreatywności i całego wysiłku włożonego w tworzenie spektakularnych i magicznych doświadczeń dla każdego. Kiedy jeżdżę na rowerze, dosłownie czuję, że jestem w Ready Player One lub Tronie, nawigując w przestrzeni i czasie w świecie cudów.
Nie wybrałbym go jednak jako miejsca na głęboką medytacyjną podróż duchową. Może być zbyt gorąco lub zbyt zimno, zagmatwane, zakurzone i brudne. Ponieważ nie wiedziałem, ile kwasu zażyłem, założyłem, że nic mi nie będzie, ale szybko zdałem sobie sprawę, że zostałem zabrany w wewnętrzną podróż. Poszedłem do obozu moich przyjaciół w Robot Heart, położyłem się na kanapie, zamknąłem oczy i poddałem się temu doświadczeniu.
Na początku czułem się, jakbym unosił się w przestrzeni, aż w końcu stałem się przestrzenią. Obserwowałem stworzenie wszechświata i czasoprzestrzeni. Obserwowałem stworzenie Ziemi i ewolucję aż do pojawienia się ludzkości. Czasami byłem obserwatorem z zewnątrz. Czułem się tak, jakby każde dzieło sztuki, jakie kiedykolwiek powstało, było dla mnie odtwarzane sekwencyjnie z dużą prędkością: sztuki teatralne, książki, filmy, programy telewizyjne, obrazy, przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.
Czasami stawałem się twórcą. Doświadczyłem całkowitej śmierci ego. Straciłem całkowitą świadomość indywidualnego Fabrice’a Grindy. Nie przeszkadzało mi to. Byłem zafascynowany tym, co obserwowałem. Przez całą noc czułem, że jestem każdym człowiekiem, który kiedykolwiek żył. Pamiętam jak żywo, że byłem matką, surferem i niezliczoną liczbą ludzi na przestrzeni czasu. Czasami miałem niejasną świadomość, że ta postać Fabrice’a istniała i dobrze byłoby do niej wrócić, ale jeśli nie, wszystko było w porządku. Byłam wszystkim i wszystkimi, co było, kiedykolwiek było i kiedykolwiek będzie.
Noc wydawała się trwać eony. Kiedy wróciłem do tego ciała i osoby, moi przyjaciele zabrali mnie na wschód słońca w swoim samochodzie. Czułem się, jakbym widział system operacyjny wszechświata na czerwono na niebie. Podobnie mogłem zobaczyć piasek topiący się w ziemi, co dało mi pojęcie o tym, skąd mogła pochodzić inspiracja Dali.

Nie zdawałem sobie wtedy z tego sprawy, ale właśnie doświadczyłem niedualnego przebudzenia. Zdałem sobie z tego sprawę, gdy natknąłem się na opowiadanie Andy’ego Weira The Egg wiele lat później. Można je znaleźć w pięknej animacji w niepowtarzalnym stylu Kurzgesagt poniżej.
The Egg to gra, w którą Bóg gra sam ze sobą. W The Egg mężczyzna umiera i spotyka „Boga”, który mówi mu: „Jesteś każdym, kto kiedykolwiek żył lub kiedykolwiek będzie żył”.
Oznacza to:
- Każdy złoczyńca, którego nienawidziłeś? Ty nim byłeś.
- Każdy kochanek, którego obejmujesz? Również ciebie.
- Każde życie, każda emocja, każdy aspekt ludzkiego doświadczenia? Odgrywasz je wszystkie.
W The Egg reinkarnacja nie polega tylko na powrocie, ale na graniu w każdą możliwą wersję gry, dopóki gracz nie przypomni sobie: to wszystko byłem ja.
Chodzi o to, by doświadczać, a nie wygrywać. Życie jest grą, tańcem, przedstawieniem. W grze chodzi po prostu o to, by je przeżyć, poczuć, zbadać pod każdym kątem.
Moja utrata ego była przebudzeniem. Czułem się tak, jakby nie było „ja” kontra „inni”. Nie byłem we wszechświecie; byłem wszechświatem.
W Jaju wszyscy jesteśmy Bogiem, ale o tym zapomnieliśmy. Podzieliliśmy się na miliardy perspektyw. Uczymy się, rozwijamy i budzimy, by w końcu stać się świadomymi tego, czym jesteśmy. Doświadczyłem tego wszystkiego.
Dalsze eksploracje
- Psylocibin Sound Journey
W tamtym czasie nie natknąłem się jeszcze na The Egg ani nie studiowałem filozofii niedualizmu. Po prostu wiedziałem, że doświadczyłem czegoś pięknego i magicznego i chciałem dalej podążać tą ścieżką poszukiwań. Zauważ, że nie dążyłem do tego z jakąkolwiek starannością, ale raczej pozwoliłem temu wpłynąć do mojego życia. Nie szukałem duchowych doświadczeń, ale wpuszczałem je, gdy przychodziły, w wyniku czego były one rozłożone średnio na ponad rok.
Zacząłem słyszeć o pięknych, głębokich podróżach psylocybinowych organizowanych przez niesamowitego etnomuzykologa, terapeutę dźwiękiem i badacza dźwięku. Ponieważ coraz więcej osób wokół mnie zachwycało się tym doświadczeniem, poprosiłem o wprowadzenie i ustaliłem datę wyruszenia w podróż. Upewniłem się, że dobrze śpię, dobrze się odżywiam i nie spożywam kofeiny przez tydzień przed wejściem do ceremonialnej przestrzeni. Długo rozmawialiśmy o procesie i mojej intencji podróży, którą było po prostu doświadczanie wszystkiego z otwartym umysłem i otwartym sercem.
Skończyło się na tym, że zażyłem 9 gramów psylocybiny, aby odbyć prawdziwą podróż bohatera. Położyłem się na macie do jogi z maseczką na oczach i rozpocząłem podróż. Znów było pięknie i magicznie. Miała elementy podobieństwa do głębokiej podróży LSD, ale była charakterystyczna.
Doświadczenie było prowadzone przez muzykę: gongi, misy i różne instrumenty. Co ciekawe, w pewnym momencie stałem się muzyką. Nie czułem już swojego ciała, byłem dosłownie muzyką. Trudno opisać to uczucie, biorąc pod uwagę, jak nieziemskie było to uczucie, ale było majestatyczne. Byłem nie tylko nutą muzyki, ale także emocją, którą ta nuta miała wywołać. Każda wibracja sprawiała, że czułem odpowiednią emocję podkręconą do 1000 razy. Czułem podziw, radość, uniesienie, strach, smutek i wszystko pomiędzy. To było niezwykłe.
W bardziej medytacyjnych chwilach doświadczyłem kolejnego momentu niedualizmu. Przeczuwałem, że poza tym czasem i przestrzenią żyje nieśmiertelne, wszechmocne i wszechwiedzące bóstwo, być może takie, które wygrało grę życia we własnym wszechświecie. Problem z byciem takim bóstwem polega na tym, że jest znudzone. Nic go nie zaskakuje ani nie jest niczym nowym. W efekcie cierpi na horror znudzonej nieśmiertelności, o którym mówią dystopijne powieści post-scarcity. Chociaż mógł próbować się zabić i nie mógł tego zrobić, wymyślił eleganckie rozwiązanie. Stworzył ten wszechświat, symulację lub matrycę z własnej esencji z zestawem reguł. Nasyciła go swoją magią, aby istniało życie, ale rozprzestrzeniła swoją esencję tak, aby żaden z uczestników nie zdawał sobie sprawy ze swojej boskości. To dlatego mamy poczucie jedności ze wszystkimi rzeczami – w rzeczywistości jesteśmy jednością.

Podobnie jak w filmie Matrix, niektóre zasady można naginać, a inne łamać, ponieważ jesteśmy boscy, nawet jeśli zapomnieliśmy o naszej boskości. Dlatego właśnie manifestacja działa. Liczba niesamowitych „zbiegów okoliczności”, których doświadczyłem, jest zadziwiająca. Podczas Burning Man, gdy raz byłem na kwasie, pomyślałem o kimś, kogo nie widziałem od zawsze i nawet nie wiedziałem, że tam był, a on pojawił się w ciągu kilku minut – co zdarzyło się kilka razy z rzędu. Chciałem czegoś, a ktoś mi to oferował. Miałem też chwile prawdziwej telepatii. Kładliśmy nasze głowy naprzeciw siebie i prowadziliśmy pełne rozmowy w naszych myślach. Podobnie obserwowaliśmy obrazy oparte na rzeczywistości, których nie było. Aby upewnić się, że się nie mylimy, zapisywaliśmy na kartce to, co widzieliśmy. W każdym przypadku obserwowaliśmy to samo. Na przykład w jednym przypadku widzieliśmy postacie Disneya szybko wychodzące z płomieni ogniska.
Podobało mi się to doświadczenie, ale nie czułem się zmuszony do zbadania tego, czego doświadczyłem, ani do poszukiwania innego podobnego doświadczenia. Po prostu siedziałem z tym, aż kolejna okazja pojawiła się w moim życiu przez przypadek rok później.
- Ayahuasca
Wielu moich znajomych zaczęło wspominać o ayahuasce i roli, jaką odegrała w ich życiu, co mnie zaintrygowało. Większość z nich podążyła tą ścieżką, aby wyleczyć się z traumy i specjalnie szukała tego doświadczenia. Czułem się bardziej zadowolony z tego, gdzie jestem w moim życiu, więc nie czułem się zmuszony do szukania tego. Przed doświadczeniem należy przygotować się na 10 dni wcześniej, medytując, dobrze śpiąc, jedząc wegańsko, całkowicie powstrzymując się od seksu, alkoholu i kofeiny. Do doświadczenia należy podejść „na czysto”. Ponadto potrzebujesz czasu, aby zastanowić się nad podróżą i dojść do siebie. W moim zabieganym życiu nigdy nie było na to czasu, nie wspominając o tym, że większość moich znajomych robiła to w dżungli Brazylii lub Peru.
W październiku 2018 roku wydarzył się właściwy splot okoliczności. Mieszkałam wtedy w ogromnym Airbnb na parterze w Tribeca. Moja przyjaciółka zapytała, czy mogłaby wykorzystać go do prowadzenia zajęć jogi. Zgodziłam się i na krótko poznałam jej współgospodarza. Kilka tygodni później, w przypadkową środową noc, wspomniana współprowadząca zobaczyła mnie grającego w gry wideo z ulicy i zapukała do moich drzwi. Otworzyłem i zaczęliśmy rozmawiać. Powiedziała mi, że za 10 dni bierze udział w ceremonii Ayahuasca i zaprosiła mnie, bym do niej dołączył.
Tak się złożyło, że mogłem przygotować się przez następne 10 dni i miałem czas na regenerację po podróży, więc uznałem to za znak, że powinienem to zrobić. Oprócz wspomnianego przygotowania, innym zaleceniem, które otrzymałem, było noszenie bieli. Po raz kolejny nie miałem żadnych oczekiwań. Plan zakładał odbycie pierwszej podróży przez noc w studiu jogi w głębokiej dżungli Bushwick, a następnie jednodniową podróż w kościele w stanie Nowy Jork.
Oprócz mistrzów ceremonii, którzy zostali przeszkoleni przez plemię Yawanawa, było tam 20 lub 30 osób. Ayahuasca składa się z dwóch różnych roślin, które same w sobie nie są psychoaktywne, ale zmieszane w naparze są bardzo silne. Aby przygotować się do doświadczenia, otrzymaliśmy Rape, formę tytoniu, który został wdmuchnięty do naszych nozdrzy. Powiedziano mi, że intencją było oczyszczenie naszych umysłów, otwarcie kanałów energetycznych i ustalenie intencji, ale muszę przyznać, że doświadczenie to było dla mnie wyjątkowo nieprzyjemne.
Następnie wypiliśmy pierwszą filiżankę ayahuaski, która również była raczej nieprzyjemna: gęsta, gorzka, ziemista i oleista. W ciągu nocy i następnego dnia wypiłem 4 filiżanki. Przyjmowałem również krople Sanangi do oczu. Jest to tradycyjny lek na oczy, który ma uziemiać i poprawiać widzenie wewnętrzne. To również wydało mi się wyjątkowo nieprzyjemne i nie czułem, by wzbogaciło to moje doświadczenie.
Podczas gdy DMT zaczęło działać, mistrzowie ceremonii zaczęli śpiewać piosenki. Co ciekawe, całe podejście wykorzystuje techniki hipnotyczne, począwszy od wizualizacji w tle, a skończywszy na słowach śpiewanych piosenek. Moją pierwszą intuicją było oprzeć się przesłaniom, ale ostatecznie zdecydowałem, że biorąc pod uwagę, jak piękne były przesłania, warto je zaakceptować, ponieważ były wariacjami na temat kochania życia, które miałeś i osoby, którą byłeś. Przypuszczam, że to, na co byłem odporny, to fakt, że dla mnie sensowne było zaakceptowanie życia, które miałem, ale wielu nie jest tak uprzywilejowanych, a przesłania wydawały się pozbawiać ich możliwości poszukiwania lepszego życia poprzez zaakceptowanie ich obecnego życia.
Jednak w miarę trwania ceremonii myślę, że zrozumiałem, o co im chodziło. W życiu wszyscy będziemy musieli stawić czoła różnym doświadczeniom. Jak ujął to John Milton: „Umysł jest swoim własnym miejscem i sam w sobie może uczynić niebo piekłem, a piekło niebem”. Nie kontrolujesz tego, co ci się przytrafia, ale kontrolujesz to, jak na to reagujesz. Dlatego często spotykamy ludzi, którzy pozornie mają wszystko, a mimo to są nieszczęśliwi, podczas gdy niektórzy, którzy pozornie nie mają nic, są niezadowoleni. Nawet najbardziej przyziemne zadanie można uczynić interesującym, traktując je jako formę sztuki lub zabawy.
Interesujące w doświadczeniu Ayahuasca jest to, że kiedy wiadomości są ci prezentowane, czujesz mdłości, jeśli próbujesz je odrzucić i czujesz się świetnie, jeśli je akceptujesz. Podobnie, gdy wyobrażasz sobie różne życia dla siebie, czujesz mdłości, gdy idziesz złą ścieżką i czujesz się świetnie, gdy idziesz właściwą. Nie mam pojęcia, jak to działa, ale doświadczyłem tego na własnej skórze.
Wydawało mi się, że najlepszym zastosowaniem ayahuaski jest odkrywanie różnych ścieżek dostępnych dla ciebie, gdy stajesz przed fundamentalnymi decyzjami i próbujesz dotrzeć do sensu swojego życia. Interesujące jest to, jak bardzo moje doświadczenie kontrastowało z tymi wokół mnie. Wszyscy wokół mnie zdawali się odbierać wiadomość, że ich życie nie jest zgodne z ich celem i agresywnie oczyszczali się, płakali i ogólnie byli nieszczęśliwi.
Otrzymałem bardzo różne wiadomości: żyjesz swoim najlepszym życiem; żyjesz swoim życiowym celem. Wszystko jest niesamowite! Nie oznacza to, że nie wyniosłem z tej podróży cennych spostrzeżeń. Pierwszą wiadomością była otwartość na znaki wysyłane przez wszechświat. Jeśli bardzo się starasz i coś ci nie wychodzi, to znak, że to nie jest dla ciebie. Zauważ, że ma to zastosowanie tylko wtedy, gdy naprawdę się starasz. Zdałem sobie sprawę, że tak właśnie stało się z moim projektem Silicon Cabarete na Dominikanie. Pomimo lat starań i zainwestowanych milionów, problemy wciąż narastały: goście byli napadani, odwiedzający zapadali na choroby tropikalne, wszyscy prosili o łapówki, doszło do próby gwałtu, jeden z moich gości został postrzelony, jeden z moich psów został otruty, aż w końcu zostaliśmy zaatakowani przez bandytów na terenie posiadłości. Wiadomość stawała się coraz wyraźniejsza: nadszedł czas, aby odejść. I tak w 2019 roku przeniosłem się do Turks & Caicos. Podobnie zrezygnowałem z gry wideo, którą próbowałem stworzyć, ale nie szło mi tak gładko, jak się spodziewałem.
Drugą wiadomość otrzymałam od babci, która przekonywała mnie, że powinnam mieć dzieci. Powiedziała mi, że powodem mojej niechęci do posiadania dzieci było to, że moje życie było idealne i że obawiałam się, że dzieci obniżą jakość mojego życia. Wydawało się, że dzieci pogorszyły jakość życia moich przyjaciół. Przestałam się z nimi spotykać, ponieważ stali się zbyt zajęci. Przestali być indywidualistami lub parą i stali się rodzicami, którzy zastąpili swoje życie życiem swoich dzieci. Nie wydawało mi się to przekonujące.
Przedstawiła wiele argumentów. Po pierwsze, argumentowała, że koszty będą niższe niż się spodziewałam. Prowadzę nietradycyjne życie i mogę być nietradycyjnym rodzicem, skupiając się na jakości interakcji, a nie na ilości. Mógłbym mieć dzieci i prowadzić życie, jakie prowadzę. Twierdziła, że mógłbym wszędzie zabierać dzieci na przygody. Innymi słowy, dzieci byłyby uzupełnieniem mojego życia, a nie jego substytutem.
Po drugie, argumentowała, że korzyści z posiadania dzieci są większe niż sobie wyobrażałem i że wypełnią moje życie jeszcze większą radością i miłością. Zostało to wyartykułowane w następujący sposób: uwielbiasz uczyć i prowadziłeś zajęcia na Columbii, Harvardzie, Stanford, Princeton i innych. Pokochasz nauczanie swoich dzieci, w których rozpoznasz siebie i będziesz się rozwijać. Co więcej, jesteś dużym dzieckiem. Uwielbiasz zdalnie sterowane samochody i samoloty, paintball, gry wideo i wszelkiego rodzaju zabawy i gry. Posiadanie dzieci pozwoli ci uwolnić swoje wewnętrzne dziecko jak nigdy dotąd.
Argumenty były przekonujące i po ceremonii wyruszyłem w podróż, aby mieć dzieci. Zajęło to kilka lat, ale mogę powiedzieć jedno: moja babcia miała rację. Uwielbiam być ojcem. Zabieram dzieci na wszystkie przygody. Zabrałem już François, który ma 4 lata, na heliskiing, kitesurfing, efoiling, paralotniarstwo, gokarty i wiele innych.

Zabrałem nawet jego roczną siostrę Amélie na potworną wędrówkę, która wymagała zjazdu po linie przez rzekę, a my rozbiliśmy namiot z wilkami wyjącymi w nocy.

Trzecią rzeczą, która wynikła z ceremonii Ayahuasca jest to, że odwiedziły mnie dwa białe owczarki niemieckie. Byłem zauroczony strasznym wilkiem Jona Snowa, Ghostem, ale myślałem, że to tylko CGI. Nie zdawałem sobie sprawy, że był on oparty na prawdziwym psie. Pies powiedział mi, że jestem świecącym światłem we wszechświecie ciemności, prowadzącym epickie życie i że potrzebuję epickiego białego psa u mojego boku. Podobnie wyruszyłem w podróż, aby znaleźć mojego epickiego białego psa po ceremonii i teraz mam Angel, który ma 2 lata.

W trakcie ceremonii ponownie stałem się czasami muzyką, co zdarzyło mi się również kilka razy przy lżejszych dawkach LSD. Ponownie miałem niedualne doświadczenie. Doświadczyłem prawie tego samego, co podczas grzybowej podróży, ale było to bardziej zniuansowane. Poza faktem, że wszyscy jesteśmy wszechświatem doświadczającym samego siebie, zrozumiałem, dlaczego jesteśmy zbudowani inaczej i dlaczego istnieje zło. Mówiąc najprościej, nie może istnieć biel bez czerni, jaźń bez innych lub dobro bez zła. Powodem, dla którego istnieje czerń i biel, yin i yang, męskość i kobiecość, a także to, że jesteśmy zbudowani z różnymi predyspozycjami, jest właśnie tworzenie kontrastów i stwarzanie większych możliwości doświadczania.
Aby było jasne, kiedy mówię, że dobro implikuje zło, mam na myśli, że aby coś mogło być dobre, musi istnieć możliwość, że coś może być złe. Nie jest to spostrzeżenie, że niektórzy ludzie są dobrzy, a inni źli. Wszyscy jesteśmy wieloracy i mamy potencjał zarówno do dobra, jak i zła, w zależności od okoliczności. Co więcej, każdy myśli, że jest dobry. W ich oczach Hitler, Stalin i Mao byli dobrzy.

Jak bardzo elegancko ujął to Alan Watts w The Dream of Life, gdybyś każdej nocy śnił o 75 latach czasu, przez pierwsze kilka nocy spełniałbyś wszystkie swoje życzenia i fantazje oraz doznawał wszelkiego rodzaju przyjemności. Po kilku nocach całkowitej przyjemności zaskoczyłbyś siebie, pozwalając, by wydarzyło się coś, czego nie kontrolowałeś. Następnie stawałbyś się coraz bardziej ryzykowny pod względem tego, o czym marzysz, aż w końcu śniłbyś tam, gdzie jesteś teraz. Śniłbyś o życiu, które prowadzisz dzisiaj.
Dlatego właśnie podróż bohatera jest kwintesencją historii. Każde nasze życie jest podróżą bohatera. Rodzimy się nie wiedząc nic. Rośniemy, uczymy się. W pewnym momencie czujemy, że wiemy wszystko, a potem naprawdę dostajemy w zęby. W końcu zdajemy sobie sprawę, że naszym celem jest wniesienie naszej wyjątkowej marki siebie do otaczających nas ludzi i służenie im poprzez bycie sobą.
Dlatego pod koniec ceremonii poczułem przytłaczające przesłanie wdzięczności dla innych: „Dziękuję, że jesteś, bo to pozwala mi być sobą!”.
Zdałem sobie sprawę z wartości antagonistów. Podobnie jak w filmie czy książce, bohater jest tak dobry, jak jego nemezis, im większe wyzwania napotykamy w życiu, tym większa szansa na cel i tym bardziej znacząca jest nasza podróż bohatera. I chociaż jestem istotą światła, muszą istnieć istoty ciemności, aby moje światło mogło zabłysnąć.
Zdałem sobie również sprawę, że powodem, dla którego tak bardzo cenimy rzeczy, o które walczymy w tym wszechświecie i które ostatecznie otrzymujemy, jest to, że jest to dokładne przeciwieństwo wszechmocy. Przepływ wymaga nieskończonej praktyki i wysiłku. Kiedy to widzimy, doceniamy to. To również dlatego ludzie, którym sukces przychodzi zbyt łatwo, jak zwycięzcy loterii, często tracą wszystko, ponieważ nie doceniają, jak trudno jest odnieść sukces.
- Inne metody
Co ciekawe, wszystkie te doświadczenia były jak praca. Ktoś opisał ayahuascę jako dziesięć lat terapii w jedną noc. Chociaż nigdy nie byłem na terapii, więc nie mogę się do tego w pełni odnieść, dla mnie było to prawdziwe. Być może dlatego od tamtej pory nie odbyłem żadnej z tych głębokich podróży.
Innymi słowy, odbyłem tylko te trzy głębokie podróże odpowiednio po LSD, psylocybinie i ayahuasce. Czułem, że dostałem od nich to, czego potrzebowałem i nie zostałem wezwany do zrobienia tego ponownie. Nie jestem przeciwny pomysłowi ponownego odwiedzenia, jeśli kiedykolwiek zostanę do tego wezwany, zwłaszcza jeśli kiedykolwiek stanę przed poważną decyzją życiową, ale na razie czuję się kompletny.
To powiedziawszy, nadal uwielbiam rekreacyjną dawkę 1 lub 2 kropli kwasu dwa razy w roku, raz na Burning Man, a raz na łonie natury, aby doświadczyć prawdziwego majestatu wszechświata, w którym żyjemy, poczuć się blisko związanym z otaczającymi mnie ludźmi i śmiać się więcej, niż kiedykolwiek wyobrażałem sobie możliwe.
Warto również zauważyć, że te doświadczenia wraz z moją praktyką Tantry otworzyły mnie do tego stopnia, że jestem bardzo wrażliwy na energię. Mogę odtworzyć wiele cech psychodelicznych doświadczeń poprzez medytację, pracę z oddechem i uważność. To tak, jakbym podczas tych podróży położył okruchy chleba, które dały mi ścieżkę dostępu do nich, gdy tylko zajdzie taka potrzeba.
Chociaż mogę się tam teraz dostać bez leków, nie sądzę, żebym był w stanie, gdybym najpierw nie miał pełnych psychodelicznych doświadczeń.
Słowo przestrogi
Nie traktuj powyższych magicznych czterech doświadczeń jako przesłania, że narkotyki są ogólnie dobre. Większość narkotyków jest dla ciebie okropna. Są uzależniające, toksyczne, można je łatwo przedawkować i cierpieć z powodu okropnych objawów odstawienia. Nigdy nie dotknąłbym na przykład kokainy, heroiny, opioidów (takich jak fentanyl), metamfetaminy czy cracku. Unikałbym również marihuany, ponieważ widziałem wielu ludzi, którzy palili ją regularnie, tracąc część swojej motywacji i intelektu. Spotkałem też wystarczająco dużo osób uzależnionych od ketaminy, by sceptycznie podchodzić do jej rzekomych właściwości nieuzależniających, nie wspominając o tym, że uważam ją za mniej przekonującą niż psylocybina czy LSD.
W rzeczywistości zalecałbym również unikanie legalnych narkotyków, takich jak alkohol, tytoń i cukier. Pojawia się coraz więcej dowodów na to, że nie ma bezpiecznej ilości alkoholu, którą można spożywać. Jest to neurotoksyczna trucizna, która nie jest zbyt atrakcyjną substancją. Przeraża mnie również liczba osób uzależnionych od wapowania. Jest to mniej szkodliwe niż palenie papierosów, ale nadal jest szkodliwe dla płuc, serca, mózgu i długoterminowego zdrowia. Podobnie, nadmiar cukru w nowoczesnych dietach spala metabolizm, powoduje tycie, zakłóca pracę mózgu i jelit oraz zwiększa ryzyko wystąpienia niemal każdej choroby przewlekłej.
Podczas gdy opisałem piękne otwarcie serca, którego doświadczyłem na MDMA, ważne jest, aby pamiętać, że było to w pięknym ceremonialnym otoczeniu, z kontrolowaną dawką i rygorystycznie testowane pod kątem czystości. To nie to samo, co otrzymanie przypadkowego MDMA, często z dodatkiem fentanylu, od dealera, aby udać się do klubu, co widzę, że ludzie robią regularnie. MDMA jest neurotoksyczne i nie powinno być zażywane częściej niż kilka razy w roku w odstępie wielu miesięcy, aby nie wyczerpać serotoniny, nie stępić magii lub nie wpłynąć negatywnie na sen i neurochemię (i jestem wezwany do robienia tego rzadziej niż to). Powinieneś także przyjmować suplementy chroniące układ nerwowy, takie jak te zawarte w Roll Kit.
W przypadku LSD i psylocybiny moje podejście jest oczywiście pozytywne, ale pozostaje zniuansowane. Nie są one neurotoksyczne ani fizycznie toksyczne. Nie uzależniają i nie powodują fizycznego uzależnienia ani odstawienia. W rzeczywistości tolerancja na LSD i psylocybinę narasta tak szybko, że ich codzienne stosowanie jest prawie niemożliwe. Co więcej, istnieje coraz więcej dowodów na to, że promują one neurogenezę i neuroplastyczność.
Pomimo tych pozytywów, nie każdy powinien ich próbować. Nie wchodzą one w dobre interakcje z SSRI / SNRI (np. Zoloft, Prozac, Effexor, Lexapro), MAOI (np. Nardil, Parnate, składniki Ayahuasca), lekami przeciwpsychotycznymi (np, Seroquel, Risperdal, Zyprexa), benzodiazepiny (np. Xanax, Ativan, Valium) i stymulanty (np. Adderall, Ritalin, Wellbutrin). Nie próbuj ich, jeśli przyjmujesz którykolwiek z tych leków.
Nie powinieneś także zażywać tych substancji, jeśli cierpisz na schizofrenię (lub masz ją w rodzinie), chorobę afektywną dwubiegunową lub poważne zaburzenia osobowości. Co więcej, nawet jeśli nie cierpisz na te zaburzenia, powinieneś trzymać się z daleka, jeśli ogólnie jesteś paranoikiem lub odczuwasz niepokój. Psilocybina i LSD wzmacniają podstawowe uczucia i możesz być narażony na bardzo zły trip lub atak paniki.
Cieszę się, że po raz pierwszy spróbowałem ich w wieku 40 lat, kiedy byłem w stanie docenić otrzymane wiadomości i nie być nimi przytłoczony. Zdecydowanie nie polecałbym wykonywania ich jako nastolatek.
Gdybyś chciał spróbować tego, co opisuję po raz pierwszy, zrobiłbym ceremonialną podróż dźwiękową psylocybiny z przewodnikiem, z odrobiną MDMA, aby upewnić się, że nie będziesz miał złej podróży, zorganizowanej przez wyszkolonego praktyka. Ayahuasca jest zbyt intensywna, a LSD trwa zbyt długo jak na pierwsze doświadczenie. Po tym pierwszym razie używałbym psylocybiny lub LSD tylko w ceremonialnym otoczeniu z ustawieniem, ustawieniem i intencją, w pięknej, wygodnej, bezpiecznej przestrzeni, najlepiej na łonie natury, z bardzo małą liczbą osób, które dobrze znasz i którym ufasz.
Filozofia
Uważam za fascynujące, że miałem te doświadczenia przed studiowaniem niedualizmu. Najpierw komunikowałem się z boskością i miałem boskie objawienia. Nie wymagały one studiów i były czysto empiryczne.
Po tym ostatnim doświadczeniu poczułem się zmuszony do zbadania tego, czego doświadczyłem. Ponieważ pozornie obserwowałem reinkarnację i widziałem hinduskie reprezentacje życia na Ziemi, zacząłem od przyjrzenia się hinduizmowi. Hinduizm jest zróżnicowany, z wieloma szkołami filozoficznymi i perspektywami teologicznymi. Ta, która najlepiej zilustrowała to, czego doświadczyłem, to Advaita Vedanta.
Advaita Vedanta – „Wszyscy jesteśmy Brahmanem”
Szkoła ta, nauczana głównie przez Adi Shankaracharya, utrzymuje, że ostateczna rzeczywistość, Brahman, jest pojedyncza i bezkształtna. Indywidualna jaźń (Atman) nie jest oddzielona od Brahmana; są one raczej jednym i tym samym. Słynna upaniszadowa fraza „Tat Tvam Asi” (Tym Jesteś) wyraża to – sugerując, że każda osoba jest w swej istocie boska. Jednak z powodu Maji (iluzji) jednostki postrzegają siebie jako odrębne istoty, a nie jako Brahmana. Oświecenie (Moksha) polega na uświadomieniu sobie tej niedualności i przezwyciężeniu iluzji odrębności.
Dzięki dalszym badaniom natknąłem się na The Egg i zdałem sobie sprawę, że wiele innych tradycji religijnych i mistycznych naucza niedualizmu. Oto główne z nich, na które się natknąłem. Ze względu na zwięzłość, podsumuję każdą filozofię poniżej i możesz odnieść się do podsumowania każdej z nich w załączniku.
Tradycja | Kluczowe spostrzeżenia niezwiązane z dualizmem |
---|---|
Advaita Vedanta | Atman (jaźń) nie różni się od Brahmana (ostatecznej rzeczywistości); oddzielenie jest iluzją (Maya). |
Buddyzm zen | Brak stałej jaźni; dualizmy takie jak podmiot/przedmiot są wytworami umysłu – wszystko jest właśnie takie |
Dzogczen | Czysta świadomość (rigpa) i przejawy nie są dwojakie; wszystkie zjawiska są spontanicznymi przejawami |
Śiwaizm Kaszmiru | Wszystko jest manifestacją Śiwy (uniwersalnej świadomości); świat jest prawdziwy i boski. |
Taoizm | Wszystkie rzeczy powstają z Tao; przeciwieństwa są uzupełniającymi się przepływami w ramach jednolitej całości. |
Mistycyzm chrześcijański | Dusza i Bóg są zjednoczeni u podstaw bytu; boskie zjednoczenie wykracza poza podmiot/przedmiot |
Sufizm | Nie ma nic poza Bogiem (tawhid); jaźń jest iluzją – prawdziwa miłość rozpuszcza zasłonę oddzielenia. |
Kabała | Wszystko pochodzi i powraca do Ein Sof (Nieskończoności); rozróżnienia są krokami w boskiej emanacji. |
Neoplatonizm | Cała rzeczywistość emanuje z Jednego; powrót następuje poprzez kontemplację źródła wszelkiego bytu. |
Krótko mówiąc, odkryłem, że niedualizm jest wszędzie. Głoszą go współcześni nauczyciele duchowi, tacy jak Eckhart Tolle, Rupert Spira, Adyashanti i Mooji. Jest również w nauce: teoria kwantowa, panpsychizm i zintegrowana teoria informacji badają świadomość w sposób, który rymuje się z niedualnym wglądem.
Warto zauważyć, że wiara ta znacznie różni się od tradycyjnych wierzeń chrześcijaństwa i islamu. W tych tradycjach Bóg jest istotą osobową, odrębną od ciebie. Jesteś duszą, którą On stworzył, a twoim celem jest miłość, posłuszeństwo i zbawienie przez Niego. Niebo jest nagrodą, a nie urzeczywistnieniem jedności.
Alan Watts
Ostatecznie osobą, która najlepiej podsumowuje to, czego doświadczyłem, jest Alan Watts. Był on bardziej filozoficznym mikserem, genialnym syntezatorem duchowych tradycji. Nie stworzył całkowicie nowej religii, ale połączył elementy zen, advaita wedanty, taoizmu i zachodniego mistycyzmu w unikalną soczewkę Wattsa, która wydaje się nowoczesna, przystępna i zabawna.
Nie traktuje świata jako czegoś, czego należy się wyrzec lub co należy przekroczyć (jak może sugerować hardkorowa Advaita). Zamiast tego postrzega taniec życia jako święty i zabawny. „Jesteś wszechświatem doświadczającym samego siebie, w kosmicznej grze w chowanego”. Ta mityczna zabawa to zen i taoizm. Dla Alana Wattsa jesteś wszechświatem bawiącym się samym sobą.
Świat jest grą. Kiedy zdasz sobie sprawę, że życie jest grą, jedynym prawdziwym ruchem jest granie w nią w pełni, ale ze świadomością, humorem i zerowym przywiązaniem. Nie daj się zwieść myśleniu, że to poważna sprawa. Kiedy zdasz sobie sprawę, że to wszystko jest Lila (hinduska idea boskiej gry), możesz w pełni uczestniczyć w życiu, ale z przymrużeniem oka, jakby kosmiczny żart w końcu wylądował.
Myślę, że wielu mnichów popełnia błąd, decydując się na rezygnację, „przekroczenie” i odłączenie się. Zen nazwałby to lgnięciem do pustki. Watts powiedziałby, że źle zrozumieli puentę. W momencie, gdy odrzucasz grę, wracasz do iluzji, myśląc, że gdzieś indziej jest lepszy, czystszy stan.
Graj w grę. Ale nie daj się ograć.
Życie jako gra
Jako gracz wideo łatwo doszedłem do wniosku, że to życie jest grą. Jeszcze przed tymi doświadczeniami zauważyłem, że nasze życie wydaje się podlegać tym samym zasadom, co gry fabularne. Mamy różne atrybuty ustawione przed narodzinami. Możemy awansować na różne poziomy poprzez zdobywanie doświadczenia. Mamy różne ustawienia trudności w zależności od tego, gdzie i kiedy się urodziliśmy. Jedyną różnicą jest brak konkretnego celu. Nie powinieneś wygrać gry, dotrzeć gdzieś lub przekroczyć ją w tradycyjnym religijnym sensie. Jesteś tutaj, aby grać, cieszyć się i czuć.
Granie zawsze przychodziło mi naturalnie. Jako dziecko znajdowałem ogromną radość w czytaniu, uczeniu się, komputerach, grze w tenisa i padla, jeździe na nartach, paintballu, podróżach, psach, grach wideo i uczeniu innych. Moi rodzice powtarzali mi, że z tego wyrosnę, ale, co zabawne, jesteśmy 40 lat później, a ja znajduję radość w dokładnie tych samych rzeczach. Gram nawet w te same gry wideo, w które grałem jako dziecko. W rzeczywistości posiadanie dzieci jest świetną wymówką, by pozostać dzieckiem i nadal grać!
Moje zamiłowanie do podróży przygodowych to kolejna forma zabawy. Uważam, że ekscytujące jest stawianie sobie wyzwań i życie poza siecią przez tydzień lub dwa każdego roku, czy to w lasach deszczowych, dżunglach, na pustyniach, czy w regionach polarnych, jak podczas mojej przygody na Antarktydzie. Interesujące jest dla mnie uczenie się umiejętności przetrwania bez zewnętrznego wsparcia w różnych środowiskach. To także prawdziwy przywilej być w pełni off-grid w tym hiper-połączonym świecie, bez spotkań, e-maili, WhatsApp czy wiadomości. Uwielbiam to uczucie odłączenia i uważam, że te tygodnie są podobne do aktywnych odosobnień Vipassana, gdzie jesteś głównie sam ze swoimi myślami.
Podczas tego tygodnia lub dwóch poza siecią, jestem zazwyczaj aktywny przez 8 godzin dziennie, przemieszczając się z kempingu na kemping. Rozstawiam namiot, filtruję wodę, szukam pożywienia i przygotowuję nawodnione posiłki. Przypomina to, że przetrwanie było kiedyś pracą na pełny etat. Nie ma nic lepszego niż pierwszy gorący prysznic po tygodniach bez kąpieli. Zaczynasz naprawdę doceniać geniusz toalet. To musi być jeden z najlepszych ludzkich wynalazków! A pierwszy posiłek z prawdziwym jedzeniem smakuje tak dobrze. Wychodzisz z tych doświadczeń z ogromną wdzięcznością zarówno za to, co właśnie przeżyłeś, jak i za przywilej życia w tym wygodnym, bezpiecznym świecie, w którym możemy martwić się o sens życia, a nie o czyste przetrwanie.

Wielu zasugeruje, że znalezienie radości i sensu w tym, co się robi, jest dobre, ale czy to wystarczy? Czy życie nie powinno mieć głębszego znaczenia? Kiedy grasz w teraźniejszości, pozostajesz spontaniczny, płynny, współczujący i radosny, co prowadzi do bycia życzliwym, hojnym i kochającym. Na całym świecie ludzie odnajdują sens w służeniu innym. Bycie pomocnym przybiera wiele form. Zawodowo wykorzystuję moje osobiste zainteresowanie i zamiłowanie do technologii, aby budować i inwestować w startupy, aby wykorzystać ich deflacyjną moc do sprostania niektórym wyzwaniomXXI wieku: zmianom klimatycznym, nierównościom szans oraz kryzysowi dobrostanu psychicznego i fizycznego. Uwielbiam uczyć i dzielić się wiedzą i czuję się wyjątkowo uprzywilejowany, prowadząc życie, które prowadzę. Dlatego prowadzę politykę otwartych drzwi z przyjaciółmi i rodziną. Lubię dzielić się z nimi zarówno owocami mojej pracy, jak i lekcjami życia. Jest to również powód, dla którego piszę tego bloga. Pomaga mi uporządkować myśli, uwielbiam pisać i mam nadzieję, że jego elementy mogą być pomocne dla innych.
Należy pamiętać, że bycie pomocnym nie musi mieć dużej skali. Jeśli jesteś czyimś kumplem od gier wideo, tenisa lub dobrym przyjacielem, jesteś pomocny. Nie ma małych aktów dobroci. Może ci się wydawać, że twoje życie jest nieistotne, ale jak w fantastycznym filmie To wspaniałe życiegdybyś nie robił tego, co robisz, bardzo możliwe, że wszyscy ludzie wokół ciebie, którzy robią niesamowite rzeczy, nie byliby w stanie tego robić.
Ponieważ znajduję wielką radość w byciu życzliwym, hojnym i kochającym, nie uważam tego za coś innego niż granie w tenisa lub gry wideo. Skłaniam się ku temu, co kocham robić we wszystkich formach. Jedną wspólną cechą wszystkich moich działań jest to, że kładą nacisk na teraźniejszość. Żadna z osób, którym pomagam, nie będzie żyła za kilkaset lat, ale to nie ma znaczenia. Czerpię sens z doświadczania, pomagania i służenia teraz.
W gry nie gra się po to, by później coś wygrać. Gdyby celem gry było tylko jej ukończenie, gralibyśmy tak szybko, jak to możliwe i natychmiast byśmy ją zakończyli. Ale tak nie jest. Gramy dla dreszczyku emocji, kreatywności, improwizacji, doświadczenia: „Cały sens tańca to taniec”.
Ludzie myślą, że życie jest podróżą do celu (sukcesu, nieba, oświecenia), ale jest to pułapka linearnego myślenia. Jeśli żyjesz tylko dla wyników, tęsknisz za muzyką.
Cel
W pewnym sensie ten wszechświat, symulacja lub matryca jest nowym silnikiem generowania doświadczeń dla znudzonego nieśmiertelnego bóstwa, które znalazło wyjście z nihilistycznej pułapki. Nie ma nic innego do roboty, więc równie dobrze można się dobrze bawić grając w tę grę. Wszyscy jesteśmy różni, aby mieć różne doświadczenia, a naszą rolą jest po prostu grać sobą. Po prostu będąc sobą, świadczymy usługi ludziom wokół nas. Jest to bardzo jasne, gdy obserwujesz poezję w ruchu, na przykład gdy oglądasz Rogera Federera grającego w tenisa lub Lionela Messiego grającego w piłkę nożną. Są tu po to, by nas bawić, a my ich za to wynagradzamy.
Nie musisz jednak osiągać tych wyżyn, aby być użytecznym. Twoje umiejętności, humor i wszystko, co sprawia, że jesteś sobą, służy tym, którzy cię otaczają. Chociaż działania tej konkretnej inkarnacji ciebie nie będą miały miejsca w przyszłości i nic, co zrobisz, nie będzie miało znaczenia w przyszłości, nie oznacza to, że nie masz celu. Odczuwam to również silnie na Burning Man, gdzie wysiłek ludzi włożony w ich ciała, kostiumy, sztukę i ofiarę jest ofiarą i rozrywką dla wszystkich innych.
Twoim celem jest doświadczanie teraźniejszości i wnoszenie magii, jaką posiadasz, do ludzi wokół ciebie. Dla mnie wystarczające jest to, że jestem istotą światła i miłości pomagającą ludziom wokół mnie w teraźniejszości. Przynosi im to radość, a biorąc pod uwagę to, w co uwierzyłem, naprawdę pomagam sobie.
Myślę, że ludzie często mylą się co do tej filozofii, zakładając, że oznacza ona, że nie powinieneś być ambitny. Mylą się. Wciąż trzeba działać. Możesz budować rzeczy, realizować cele, tworzyć sztukę, zarabiać pieniądze, ale nie dlatego, że od tego zależy twoja wartość. Staje się to formą zabawy, a nie desperacką walką o „udowodnienie” lub „naprawienie” siebie. To jazz, a nie szachy.
Podobnie, filozofia ta nie oznacza, że nie powinieneś się zakochiwać, wręcz przeciwnie, nie ma nic do zrobienia poza kochaniem. Kiedy się zakochujesz, granica między „mną” a „tobą” łagodnieje. Nie jesteś tylko z nimi, jesteś z nich. „Znaczenie miłości nie polega na przylgnięciu do siebie nawzajem, ale na pozwoleniu sobie na bycie tym, kim i czym są”. Miłość oznacza wolność w połączeniu. Wybieracie siebie nawzajem, ale nie po to, by się dopełnić, tylko po to, by tańczyć razem tak długo, jak długo taniec wydaje się prawdziwy. „Jesteś wszechświatem doświadczającym siebie w postaci dwojga ludzi udających, że są oddzielni, tylko po to, by odkryć, że tak nie jest”. Seks, dotyk i intymność są świętymi aktami poddania się, nie są grzeszne ani wstydliwe, ale wyrażają Jedną rzeczywistość rozkoszującą się samą sobą.
Wnioski
Ważne jest, aby pamiętać, że wszystko to pochodzi z mojego osobistego doświadczenia, które jest pojedynczym doświadczeniem, n równym 1. Może to bardzo dobrze reprezentować ograniczony pogląd i nie opisywać sposobu, w jaki system działa jako całość. Ten post dotyczył głównie niedualizmu, ponieważ miałem tak silne niedualne przebudzenie. Podejrzewam jednak, że dualizm i niedualizm istnieją w tym samym czasie. Mamy tylko problem z holistycznym powiązaniem ich ze sobą. Możemy mieć 3 ego: ego umysłu, ego duszy, ego ducha. Nie możemy ich tak naprawdę porzucić, ale możemy je zharmonizować, co ostatecznie tworzy poczucie indywidualności i jedności w tym samym czasie (dualizm i niedualność w tym samym czasie). Podobnie instrumenty, których używałem po drodze, pasują do mojej podróży i mogą nie być uogólniane dla wszystkich. Czuję również, że gra każdego jest inna. Rzeczy, których mam doświadczać i które nadają mi cel, różnią się znacznie od tych, których doświadczają inni. Mamy twórczą wolną wolę, jeśli chodzi o to, czego chcemy doświadczyć.
Nie mogę też udowodnić niczego, o czym piszę. To, co mi się przytrafiło, mogło być epifenomenem mojego mózgu. Jednak doświadczyłem tego tak mocno i wielokrotnie, że wierzę, że to prawda. Było to tym bardziej wzmocnione przez moje studiowanie niedualnych tradycji, Alana Wattsa i moje doświadczenia życia jako gry. Im bardziej przyjmowałem to przekonanie, by nie traktować życia zbyt poważnie i być otwartym, ufnym i życzliwym dla otaczających mnie ludzi, tym bardziej byłem nagradzany. Naprawdę wierzę, że żyję najlepszym życiem, jakie kiedykolwiek prowadziłem.
Zdaję sobie sprawę, że łatwo jest mówić takie rzeczy z pozycji uprzywilejowanej, w której się teraz znajduję, ale niezależnie od okoliczności, nic nie kosztuje, aby traktować życie trochę mniej poważnie, trochę bardziej zabawnie i odczytywać znaki, które wysyła ci wszechświat. Możesz po prostu zaskoczyć się tym, gdzie skończysz, zwłaszcza, że podejrzewam, że moim prawdziwym przywilejem jest bycie otwartym, bycie w stanie żyć życiem jako grą, mając maksymalne statystyki mojej postaci przed grą, ładując miłość, inteligencję i ambicję, które są nagradzane w obecnej meta mojej wersji gry, i mieć możliwość podążania za moją intuicją i celem. To z kolei prowadzi do innej formy przywileju, którym cieszę się dzisiaj.
Ostatecznie doświadczam tego, że życie nie jest środkiem do celu. Życie jest celem. To wszystko. To całe przedstawienie. Nie patrzysz na drzewo i nie pytasz: „Po co ono jest?”. Albo słuchasz piosenki tylko po to, by dotrzeć do końca. Ty to przeżywasz. Czujesz to. Tańczysz z nią. Sensem życia jest gra życia, świadomie doświadczana.
Kiedy porzucasz ideę siebie jako oddzielnego, odizolowanego ego, rozpuszczasz się w strumieniu życia. I tam zdajesz sobie sprawę, że jesteś wszechświatem. Nie ma dokąd iść. Nie ma się czym stawać. Jesteś tym. Tak więc sens życia, paradoksalnie, polega na przebudzeniu się do faktu, że nie ma potrzeby nadawania mu sensu. Ty już nim żyjesz.
Wszystko po to, by powiedzieć, że odpowiedź na pytanie o sens życia jest prosta: Sensem życia jest samo życie!

DODATEK
Buddyzm zen (zwłaszcza zen soto)
- Główna idea: Nie ma rozdziału między jaźnią a światem, umysłem a ciałem, nirwaną a samsarą.
- „Nie-ja” ≠ nihilizm – wskazuje na porzucenie iluzji niezależnego ego.
- Słynne powiedzenie Zen: „Góry są górami, a rzeki rzekami. Potem góry nie są górami, a rzeki nie są rzekami. Potem góry znów są górami, a rzeki znów rzekami”.
⟶ Tłumaczenie: Zaczynasz od widzenia odrębności, następnie budzisz się do bezforemnej jedności, a na koniec powracasz do formy – ale ze świadomością.
Dzogczen (buddyzm tybetański)
- Ze szkoły ningma naucza rigpy: czystej, niekonceptualnej świadomości.
- Rzeczywistość jest spontanicznie doskonała i już kompletna – nie ma ścieżki do przejścia.
- Niedualność oznacza tutaj, że świadomość i przejawienie nie są dwoma.
„Wszystko, co powstaje, jest przejawem świadomości”. – Mistrzowie dzogczen
Kaszmirski śiwaizm
- Niedualna tradycja tantryczna z północnych Indii.
- Wszystko jest manifestacją Shivy (czystej świadomości) – nie jest oddzielone od ciebie.
- W przeciwieństwie do Advaity, obejmuje ona świat, zamiast nazywać go iluzją (maya).
„Wszechświat jest boską grą(Lila) świadomości”.
Taoizm (szczególnie w Tao Te Ching)
- Nie używa terminu „niedualność”, ale jest on wszędzie.
- Tao jest źródłem wszystkich rzeczy i wszystko powstaje z tego samego niepodzielnego strumienia.
- Celem jest wu wei-beztroska harmonia z przepływem istnienia.
„Kiedy zapomina się o wielkim Tao, pojawia się moralność i obowiązek.”
(Znaczenie: kiedy jesteś w zgodzie z Tao, nie potrzebujesz zasad).
Mistycyzm chrześcijański (Eckhart, Chmura itp.)
- Meister Eckhart: nauczał, że dusza i Bóg nie są oddzielone na najgłębszym poziomie.
- Mówił o „narodzinach Boga w duszy” – bezpośrednim, niedualnym zjednoczeniu wykraczającym poza słowa.
„Oko, którym widzę Boga, jest tym samym okiem, którym Bóg widzi mnie”.
(To czysta Advaita w chrześcijańskim języku).
Kabała (żydowski mistycyzm)
- Ein Sof jest nieskończoną, niepojętą jednością poza wszelkimi formami.
- Drzewo Życia to nie tylko kosmologia – to mapa powrotu do jedności.
- Dwoistości stworzenia (mężczyzna / kobieta, miłosierdzie / osąd) rozwiązują się w Keter, koronie.
„Nie ma miejsca, w którym nie byłoby Boga”.
Sufizm (islamski mistycyzm)
- Tawhid oznacza „jedność Boga” – ale niektórzy sufi (jak Ibn Arabi czy Rumi) poszli na całość:
- Bóg nie jest tylko jeden – Bóg jest jedyny.
- Świat jest samoobjawieniem się Boga.
„Szukałem Boga, a znalazłem tylko siebie. Szukałem siebie i znalazłem tylko Boga.” – Rumi
Neoplatonizm
- Starożytny mistycyzm grecki (Plotyn).
- Jednia jest źródłem wszelkiego bytu i wszystko z niej wypływa.
- Powrót do Jednego poprzez kontemplację – nie inaczej niż w Vedancie.